Przepraszam a ta wiosna to się z nami w ciuciu-babkę bawi czy jak????
No dziś poznańskie niebo było popielato-szaro-bure:) Siąpiło jakieś coś, że aż milutko było siedzieć w suchości i ciepełku:):):)
Ma królowa z racji wywczasów czuje się całkiem superowo............dziś zacieszała się:
-Mama.............ja to mam lepiej jak król.........nawet do kibelka nie muszę chodzić, tylko stoi obok łóżka:):):)
No cóż Ci u których płynie błękitna krew tak mają:):):)
A ja jako plebs muszę zasuwać:):):)
Przyszedł dziś też Pan Profesor z brygadą studentów............aby opowiedzieć im historie choroby Julci........z racji tego, że grupa była anglojęzyczna jedna z dziewczyn pyta:
-Czy Julia może opowiadać po angielsku????
Nawet Profesor sie roześmiał............wymagania mają, jak ta lala...............może jeszcze terminy lekarskie po angielsku:):):)???? Oj naprawdę kochani więcej dystansu proszę:):):)
My to biegle już władamy ale poznańskim................w rozmowie mamy już naleciałości i akcent:):):)
Ciągle tylko mówimy:
-Ej.....tej......nie.....nie....nie:):):)
W sumie to ja od zawsze czułam miętę do Poznania.............w końcu nie na darmo chciałam 3 razy dostać się tutaj na studia...................chciałam widocznie być podrabianą pyrą:):):)
A na obiad mój mały Pyzol vel Pindol..........zawołała pyrki, sosik i marchewkę z groszkiem:):):)
Mamiszon więc zakasał rękawy i do kuchni czynić papu.................kombinuję jakby tu zrobić, żeby smakowało tej wybrednej istocie.........i żeby mocno lekkostrawne było:):):)
Cosik ukleciłam................zawinęłam jak to mówią pyruski "we folie" do "mikroweli" i niosę Miziołkowi a ona przygląda się...........mruży oczki..............uśmiecha się pod noskiem...........próbuje i rzecze:
-Oj Mamiszonku.......w sumie to dobre.............ale taki troszkę oszukańczy ten Twój sosik.....taki rosołowy:):):)
-Nic się przed Tobą Ty babsztylku nie ukryje:):):)
No co fakt to fakt, że sosik to był taki rosołek, zagęszczony skrobią ziemniaczaną............ale smakowało i Pyzol Pindolek wtryniła wszystko:):):)
A ja spadam lulać, bo jutro będzie robiony naprawdę rosołek:):):)
Sledze od jakiegos czasu Pani wpisy.Jestem pelna podziwu ,w tak swietny sposob,z lekkim humorem przekazuje Pani informacje o Julci!! Dzielna z Pani kobitka.Prosze pozdrowic Julcie,trzymam za nia kciuki!!!
OdpowiedzUsuńJulka Ty sie ciesz ze Ci Mamcia gotuje takie pysznosci! Jade do Was. Czy obiadki dietetyczne tez gotujecie hahaha. Ja to juz poprostu nie moge wytrzymac ja tu slowa nie napisze! Was sie nie da nie lubic!
OdpowiedzUsuńTrzymajcie sie cieplutko
"We folie" :D :D genialne, ale odleciałam całkiem przy "mikroweli" D: :D :D. Jak już zaczniecie całkiem "Szprechać" po poznańsku zaczne odwiedzać blog kilkanaście razy dziennie z nadzieja na kolejna lekcję języka :D :D :D... Cieszę się bardzo ,ze humory wam dopisują, tak trzymać!!! I mi dzięki temu poprawia się humor. Pozdrowienia dla Juleczki
OdpowiedzUsuń