Królewna:)

Królewna:)

niedziela, 3 marca 2013

O "TYM TAKIM" i powrotach w przeszłość:):):)

Świadectwem zupełnego ozdrowienia Julianny, niechaj będzie przytoczona sytuacja sklepowa.....
 
Sobotnie zakupy.....piękna pogoda......konkretne plany.......kartka zakupowa w ręku.....jedziemy.....

Plan jest na only jeden sklep......tylko i wyłącznie.....przecież nie mamy zamiaru kupować Bóg wie czego...........
Zatem ruszamy......
Pierwsze schody znaleźć miejsce parkingowe w sobotnie przed południe......jeździmy w kółko tracąc wiarę i nadzieję, że dziś się uda........w chwili kiedy już myślę, żeby zaparkować na dwóch kołach a resztę oprzeć o ścianę.....ciach zwalnia się miejscówka.....super idziemy.......

-Mamo, bierzemy mały koszyk, bo mamy mało zakupów!!!!
Dobra niech będzie.....jestem dziś jak pokojowa wioska Kriszny....w głowie kompletny chillout.....niech dziecko rządzi:):):)
Ruszamy w markety......przepychając się prawie łokciami.....pomiędzy zieleniejącymi na twarzach ludźmi....my jesteśmy na totalnym luzie:):):)
No cóż nie może być za pięknie......na liście jest dymka....lecz dymki brak!!!!
Ale spokojnie!!!! od czego jest inwencja twórcza....bierzemy szalotki:):):):)
Aha!!!! Aha!!!! coś gdzieś....ktoś...próbuje mi popsuć szyki.....naszej potrzebnej przyprawy też brak!!!!
Mizioł rzecze:
-Spoko mamo!!!! Musimy sobie jakoś radzić!!!!
Bierzemy zatem inną.....modyfikujemy ciut przepis:):):):)
Brnąc od półki do półki i po drodze z uporem maniaka, dorzucając co chwilę coś do naszego "małego" koszyka....bo po co większy:):):).......okazuje się, że nijak jego pojemność nam nie służy:):):)
Ale co tam kto ma sobie z tym poradzić jak nie my:):):)
Jeszcze tylko mąka kukurydziana i jesteśmy w domu......
Ach tak!!!! I tu schody nr 4!!!! Takiego oto towaru również nie ma:):):):)
Julia blednie.....wygląda jak podczas pobierania krwi......przerażenie w oczach:
-Nie no mamo co to za głupi sklep!!!! Niczego tu nie ma!!!!! Mąkę musimy mieć!!!!
No!! No!! święta racja pani ładna!!!! Musimy!!!
Więc bach lecimy do kasy.....pół godziny w ogonku.....z naręczem siatek do autka.....odpalamy turbiny i jedziemy do delikatesów......po mąkę kukurydzianą..........no jest nam po prostu niezbędna:):):)
Wpadam i pytam:
-Czy mąkę kukurydzianą dostanę????
-Niestety nie miewamy:):):)
O proszę!!!! Ale przy najmniej ładnie powiedziane.....pośród pań obsługujących to rzadkość:)
Turbiny razy raz i jazda do kolejnego sklepu.....
Ponawiam pytanie.......
Co słyszę???
-Nie takich rzeczy to u nas nie ma!!!!
Takich rzeczy????
Znowu mam nieodparte wrażenie, że pytam w spożywczym o pastę do butów:):):)!!!!
W końcu po wielu bojach udało się mamy!!!!! Jest!!! Dawno się tak nie cieszyłam z ukończonych zakupowych poszukiwań:):):):)
Na zakończenie naszego sklepowego survivalu moja Julinka coś biega koło półek z napojami.....ale robi to jakby miała adhd......w prawo......zwrot....w lewo.....i tak w kółko.....przy tym zaciska usta i mruży oczy.................obserwuję ją i zastanawiam co tym razem jej wpadło do głowy:):):)
-Julia mogę wiedzieć co robisz, bo wyglądasz jakbyś miała jakąś mocna zagwozdkę:):):)????
-Oj bo czegoś szukam!!!! (Odpędza mnie jak natrętnego komara)
-A mogłabym wiedzieć czego???? Czy wolisz tak się tu bujać jeszcze godzinę???
-Oj kiedyś kupiliśmy takie picie dobre!!!! (Mizioł zaczyna miażdżyć mnie wzrokiem)
-Ale jakie???  (no heloł bo zaczynam wątpić czy dziś się dowiem)
-Oj z takimi kawałkami!!!! Takie w puszce!!!! No to takie!!!!!(tłumaczenie jak co najmniej dla wariata)
-Acha!!!! Jeżeli to takie to chyba tego nie ma!!!! Tak samo jak nigdzie nie było mąki kukurydzianej:):):)
Ogłosiłam zupełną, totalną kapitulację......niekiedy żeby zrozumieć 14-letnie dziecko.....trzeba mieć po prostu 14 lat:):):):)

A tak z drugiej beczki.....to tak jak wcześniej pisałam, niebawem Julia będzie brała udział w spocie dla DKMS.....zostałyśmy poproszone o napisanie wszystkiego od początku....było to niezbędne dla ludzi tworzących spot!!!!
Uwierzcie.....była to normalna droga przez mękę...........!!!!
Julia usiadła i pisała.....i pisała.....i pisała!!!!!
Wyszło tego 4 strony A4 zapisane drobnym maczkiem!!!!!
A głównym stwierdzeniem wyskakującym co chwilę było....."TAK BARDZO SIĘ BAŁAM"!!!!!!
A na końcu było takie zdanie.....cyt.: "Już myślałam, że się nie uda, ale w końcu jestem zdrowa"!!!!!
Serce podeszło mi do gardła.......okazuje się, że nie ważne ile masz lat w tej sytuacji każdy myśli to samo......i dziecko chorujące i rodzic razem cierpiący!!!!!
Ja musiałam to wszystko skleić w jedną, składnie i ładnie brzmiącą całość.......i wiecie co.........ja niektórych rzeczy....dat w ogóle nie byłam w stanie sobie przypomnieć!!!!!!!!!!! Tak mocno to zaczęłam wyrzucać z głowy, tak bardzo chciałam zapomnieć..........nie pamiętać!!!!!!!
Takie powroty wiele kosztują i są mega ciężkie!!!!!!

P.S.: Kotek dziękuję, że wtedy dzielnie przy mnie trwałeś:):):)

P.S.2: Czy Wy to jeszcze czytacie????:):):) Buziak:)

piątek, 22 lutego 2013

O prężnych planach i dziwnych aptekach:):):)

Dzień jak co dzień....budzisz się zrywana (no dobrze przesadzam) zwlekana o 7 rano z łózka.............czujesz piekielną niemoc.....Twoja głowa nijak nie chce utrzymać się w pionie.....w uszach szum......w gardle stado atakujących żyletek......w kościach ból.....łazi po kręgosłupie i kopie w każdy krąg..............nie no jeszcze mi grypy było trzeba do zestawu.....SUPER!!!!!!!!!!!
Trzeba się mobilizować........łykam gripex i próbuje przekonać moje ciało, że da raęe:):):)
W końcu już tyle człowiek się namozolił ze wszystkim że byle grypie wstyd byłoby się poddać...
Wsiadam w bolid zwany "Madzią" i ruszam do aptek uzupełniać zapasy.......
I tu spotyka mnie gigantyczna niespodzianka.........ja na prawdę przyciągam dziwne sytuacje.......niczym magnes......
Wchodzę do apteki:
-Dzień Dobry poproszę Fervex.
-Nie ma!!! (odpowiada Pani, która nijak nie jest zadowolona, że śmiałam w ogóle przyjść)
Na co ja idę w zaparte:
-To proszę teraflu.
-Nie ma!!!! (Pani jest najwyraźniej coraz bardziej rozsierdzona moimi wymaganiami)
-To może aspiryna do rozpuszczania???? (pytam powoli już dając za wygraną)
-Przecież mówię, że nie ma!!!!! (prawie rzucając we mnie gromami)
Nie no super gdzie ja jestem.....cofnęłam się w czasie do czasów dr Quinn i są tylko bańki i pijawki????
No przepraszam bardzo, ale poczułam się jakbym w aptece pytała o pieczywo:):):):):)
Pełna rezygnacji i zdumienia biorę kolejny listek gripexu (cud że chociaż to było) wychodzę z apteki, gdzie na półkach rządzi ocet i musztarda:):):):):)
The winner is PANI FARMACEUTKA:):):):)

Dziś kolejny dzień pod nazwą "Mamo źle się czuję":(:(:(:(
Budzę Julię do szkoły.....okazuje się że jakiś zarazek brzuszny powoduje brak chęci ruszenia się mej dzieciny.....:):):):)
-Czy ja mogę nie iść do szkoły?????
Nie wiem czy symuluje ze względu na chęć poobijania się.....czy też rzeczywiście coś próbuje nią zawładnąć......
Daje jej nurofen i dziecię zasypia.......
Ale tak na wszelki wypadek bardzo proszę niechaj to będzie symulacja:):):):)
KOMUNIKAT DO WSZYSTKICH ZARAZKÓW:
"Niniejszym ogłaszam zakaz wstępu do mojego domu i do naszych organizmów!!!! Wszelkie próby wtargnięcia na zakazany teren będą traktowane niczym zamach stanu!!!!! Wówczas będziemy zmuszeni do rozpoczęcia intensywnej walki celem zniszczenia wroga!!!!!"

A a'propos prężnych planów.....
Niebawem Julia jako naczelny człek wspierający rękami, nogami i serduchem DKMS będzie brała udział w spocie......szczegółów jeszcze nie znamy, ale po moim pytaniu:
-Julia jest propozycja, żebyś wystąpiła w spocie dla fundacji DKMS....zgodziła byś się????
-Pewnie!!!!! (odpowiada bez cienia namysłu i wątpliwości mój mały Mizioł)
Królowa jest niesamowita.....chyba zrobiłaby bardzo wiele albo jeszcze więcej, żeby tylko komuś pomóc.............


niedziela, 17 lutego 2013

A czy Wy wierzycie......:)????





Oświadczam wszem i wobec, że JA, ONA i ON jesteśmy na etapie HURTU, FARBEN LEHRE i tego co zwie się buntem, ale chyba w baaardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu::):):):)
Buntujemy się przeciwko nudzie, rutynie, zespołowi Wekend, salcesonowi i zimie:):):):)
Miziołkowa się buntuje znaczy ma się dobrze, łapią co pewien czas jakieś drobne infekcje......czasami przypałęta się zarazek katar ze swoimi przyjaciółmi kaszlem i chrypą......ale cały czas idziemy w stronę słońca:):):):)
Jakieś małe kontrole co 3 miesiące, sprowadzające się do pobrań krwi, na całe szczęście nie spędza to już nam snu z powiek, trochę poważą, pomierzą, tu zajrzą, tam spojrzą i odsyłają do domku......
Dziecko rośnie, albo można nawet użyć śmiałego stwierdzenia dorasta............miło na to patrzeć z boku i dziękować za każdą chwilę..............
Choć czasami się zastanawiam ile ja jeszcze wytrzymam tych słownych starć dorastającej pannicy ze mną "starym tetrykiem":):):)
Od słowa do słowa wywiązują się niekiedy takie burze, że aż iskrzy...........ale może dzięki temu tyle tej zdrowej krwi krąży:):):):)
Panienka jest na etapie:
-Mamo co mam założyć???? Jak mam się uczesać???? Na jaki kolor pomalować paznokcie????
Oczywiście pytania są chyba raczej "pro forma", bo i tak cokolwiek nie powiem i tak moje CUDO i tak będzie odmiennego zdania:):):):):)
Czy się cieszę?????
Pewnie!!!! W końcu nie po to dano nam mózgi, żeby z nich nie korzystać i nie mieć swojego zdania:):)
A że dziecko zaczyna się lubować w punk rocku to własne i odmienne zdanie jest jak najbardziej na miejscu:):):)



A tak na marginesie to trzymajcie kciuki za to, żeby doszło do skutku spotkanie Julii z dawczynią w maju mijają 2 lata......niech się ziści..........byłaby moc:):):):)


P.S.: Strasznie....okrutnie dziś identyfikuję się ze słowami HURTU...........gdzieś we mnie drzemie uśpiona dusza buntownika........I TEŻ NIE WIERZĘ W CZARY MARY (niektórzy będą wiedzieli co autor miał na myśli):):):):)
Nie zmienia to faktu, że jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni:):):):)
Mam nadzieję, że choć troszkę ukoiłam duszyczki tych co nakrzyczeli na mnie w e-mail'ach.......chylę głowę i sypię popiołem...........wiem, że powinno być częściej:):):):)
Monia czekam na e-mail o co chodzi z potworem............jeśli mogę jakoś pomóc........koniecznie wysyłaj znaki dymne proszę.....buziaki for You i dla Emi:)

Obiecuję być w częstszym kontakcie:)
Wasza na wieki walcząca z wiatrakami, BIAŁĄ i życiem.....JA:)

czwartek, 6 września 2012

Szlachta zaściankowa:)::)

Niekiedy zachodzę w głowę, dlaczego niektórzy ludzie nie chcą za żadne skarby świata korzystać z logicznego myślenia i zdrowego rozsądku:):):):)
Taka oto maksyma mi się zebrała po akcji jaka odbyła się na placu zabaw.......
Otóż mój osobisty, prywatny 7-letni syn, jest jak wojownicze żółwie ninja..............czyli w wolnym tłumaczeniu jak biją to oddaje tylko 2 razy mocniej:):):)
Pewnie co niektórzy mnie zganią za to, że próbuje go uczyć, żeby nie nastawiał tyłka do kopania i nie kulił pod siebie ogonka, tylko bronił siebie, swego i innych niewinnych:):):):)
Tak oto jest cudny dzionek...........dziatwa bawi się na placu zabaw...........miłość, pokój i pełen folklor........aż tu nagle wywiązuje się z niewiadomych przyczyn między chłopcami przepychanka........ktoś popycha Szymka.....ten nie jest dłużny......a, że dzidzia moja silniejsza.....to druga dzidzia w ryk i leci do domu wypłakać się w kant spódnicy............
Na co mamusia leci z odsieczą, krzycząc do mego "Nindży":
-Taki jesteś?????Tak????W takim razie masz zakaz przychodzenia do nas do domu!!!! Ktoś taki nie będzie bawił się z moim Kubusiem!!!!!!
Ha!!!! Ale była harda wobec 7-latka!!!!::):):) Pokazała gdzie ma logiczne myślenie:):):) Yupiiiii!!!!!!
Pytam następnego dnia tejże obrończyni:
-Czy Pani wie, że nie powinna w ten sposób reagować........że chłopcy to takie małe koguty, że teraz się biją a za 10 minut będą najlepszymi kolegami, że to normalne!!!!????
Na co Pani szlachcianka w ogóle nie patrząc w oczy rzecze:
-Nie życzę sobie, żeby Pani syn do nas przychodził i bawił się z Jakubem.......mój mąż również podjął taką decyzję!!!!!
Cóż w takim układzie niniejszym oświadczyłam Pani:
-Proszę robić jak Pani uważa ale Pani zachowanie świadczy o zupełnej nie dojrzałości i nizinnym myśleniu:):):):)
Pani się ofuknęła i poszła w długą:):):):)
Dziś do szkoły przyszła z mężem.......obstawa!!!!!!!! Może myślała, że będę na nią czekała z kijem:):):):):)
Kurcze i'm so sorry nie miałam wolnej ręki......do szkoły pojechałam z Nindżą na rowerach:):):):):)
Teraz wpadłam na pomysł, że może ze względu na brak rzeczonego męża jesteśmy patologią społeczną:):):)
Yupiiii!!!!!

P.S.: Moja druga dzidzia, czyli siostra Nindży dziś pojechała autobusem, spóźnił się i z wywieszonym ozorkiem leciały do szkoły.........dziś o 17 ortodonta........więc do napisania:)
Znowu pod względem pisania złapałam wiatr w żagle:):):):)

środa, 5 września 2012

Wielki "kombak":):):)

Co tak krzyczy????? Skąd ten hałas?????
Ach tak!!!!!!!! To Wy!!!!!! Krzyczycie na mnie, że tak okrutnie milczę:):):)
Wybaczcie, ale zaowocował chroniczny brak czasu.......multum zajęć oraz kompletny brak chęci współpracy komputera:):):)
Telegraficzny skrót co u głównej bohaterki.............
Pani ładna wróciła w końcu z wakacyjnych występów.....choć tradycyjnie nie obyło się bez przygód mrożących krew w żyłach................
Na samym początku wakacji słońce nad polskim morzem postanowiło omijać nas szerokim łukiem.........Neptun śmiał się nam w oczy.....biedne naiwniaki myśleli, że się posuszą jak flądry na plaży.........a tu wiatr, deszcz i czarne kumulusy nad głowami:):):)
Ale. że my kochamy wyzwania i jesteśmy patriotkami pod względem Bałtyku, jakoś to przeżyliśmy:):):)
W następnej części wakacyjnych wypraw panna Julianna wyjechała ze swym tatulandiksem  (a właściwie poleciała) na Kretę...........taka to pożyje:):):)
W ramach niedoborów słońca bałtyckiego zjarała sobie twarz pod opieką greckiego słońca:):):):)
Tak wiem......powinna unikać i w ogóle i w szczególe, ale próbuje żyć normalnie i nie pamiętać:):):):)
Próbowały ja porwać greckie fale............zajadała się frykasami greckiej kuchni i oddychała pełną piersią chłonąc wolność:):):):)
Ale, żeby nie było tak kolorowo i beztrosko............po powrocie z wyspy dziecko poszło na konie ze swym rodzicielem............i co???? Niby powinno być supper...............nic bardziej mylnego..............zamiast dać jej kuca,  jakiś mało inteligentny pan z obsługi posadził początkujące dziecko na dużego konia, który na domiar złego był narowisty jak byczek.............i poniósł!!!!!!!!!!! Nie mogło skończyć się inaczej jak upadkiem !!!!!!!!!!!
Opatrzność nad nią czuwała.............Bogu dzięki nic się nie stało......jakieś stłuczenia i obicia:):):):)
Poszły w ruch wszystkie lampy prześwietlające świata.............jest cała:):):):)
Pamiątką są tylko fotki ze szpitala:):):):)
No cóż a obecnie jest akcja wielki 'kombak" Julii do szkoły..................zestresowana???? Tak, ale mama:):):):)
Nie no heloł przecież to nieszczęsne gimnazjum.............sama nazwa powoduje u mnie zawrót głowy:):):):)
Na rozpoczęciu widać było u Julii w oczach mega skupienie...........sprawiała wrażenie jakby w oczach miała rentgena i wszystkich nim prześwietlała................kazała mi zostać za ogrodzeniem............broń Boże nie wchodzić...............przecież ona jest już duża i sobie poradzi...............nie no oczywiście!!!!!!!! Jak sobie wysoki sąd uważa:):):):)
Pierwszy dzień rano...........wiozę ich do szkoły.............pytam:
-Jak tam nastawienie na pierwszy dzień????? Zadowolona, że wracasz do szkoły???
-Niezbyt!!!!!!!!
Hmmmmm, ale to ucięła!!!!!!!!
Ciekawe co to z tego się wykluje:):):):)
Wieczór. Pytam więc:
-Jak było????
-Super!!!!! Mam koleżankę, z którą jutro jedziemy do szkoły na rowerach!!!!! W klasie mamy łobuza, który kibluje!!!!! Siedziałam z Sandrą a potem z Olą!!!!! W ogóle to picia mi nie kupuj, kupię sama z Olą!!!!! Pani od biologii jest jakaś dziwna, ale Maciek mówi, że ona tak tylko na początku!!!!!
Hmmmmm chyba jakby mogła gadałaby w kółko:):):):):)
Super!!!!!!!!!! martwiłam się okrutnie:):):) Kamień z serca!!!!!

Niniejszym uważam kolejną rundę z Białą za wygraną:):):):):):):)

czwartek, 17 maja 2012

Doganiając światło:)

Wiem.....sto lat się nie odzywałam........i'm so sorry....mea kulpa:)
Obwieszczam niniejszym, iż 12 maja 6 dni temu minął tajemny rok od przeszczepu!!!!!!!!!!!!!
Czas zasuwa jak szalony...............mam wrażenie, że to było wczoraj..............ale nie chcę pamiętać i wracać nawet do tego myślami..............było minęło..........ciach szlus nie ma:):):):)
I tego będę się trzymała każdą kończyną:)
Moja królowa nadrabia stracony czas.............pomysłów nie ma końca............obecnie jest na etapie KONI:)
Męczyła ucho od niepamiętnych czasów:
-Mama pojedźmy na stadninę koni........pleace.....pleace!!!!!
A to kasy brak.....a to czasu......a to deszcz.....a to za gorąco........ale w końcu w dzień obchodów rocznicowych zmobilizowałam moje atomy i ruszyliśmy.
Deszcz kapał na nosy a my staliśmy pod drzewem i jak zahipnotyzowani obserwowaliśmy jak Gala z pochyloną głową majestatycznie kroczy po wybiegu...........
Widok cudny........
Przyszedł czas na moje dzieci..........na pierwszy rzut poszła Julia..........ciach kask na głowę.......noga w strzemiono i już siedzi na Gali i tuli się do jej grzywy.................chyba nie muszę mówić, że jej uśmiech gdyby nie uszy zrobiłby rondo na buzi:):):):)
Ruszyły........a chemia jaka się wytworzyła pomiędzy Julią a Galą była prawie namacalna:):):)
Trenerka zadała mi pytanie:
-Czy Julia już wcześniej jeździła konno???
-Nie jeszcze nie!!!!
-To niesamowite jak szybko się uczy:)
Tak to było niesamowite........jak z każdym okrążeniem na Julii polikach ukazywały się coraz większe pąsy.....a ona była jak w transie.........schylała się do klaczy i ja poklepywała......a ta pochylała głowę i mrużyła oczy:):):):)
Takie uzależnienie to ja rozumiem:):):):)
Niech się ziści..................marzenia chyba rzeczywiście są na wyciągnięcie ręki:):):):)
Od tamtego momentu panieneczka wsiada na rower i sama jeździ na stadninę.............zakłada kask i już działają endorfiny:):):):):)
Śniła o tym marzyła a teraz dotyka dłońmi snu:):):):):)

P.S.:
Szymcio też był dzielny i brykał na Galuni................w jego oczach było widać niedowierzanie, że siedzi w siodle...............zastanawia mnie jedno.............kiedy ja się odwarzę:):):):)
To byłoby niesamowite tak w trójkę jeździć konno:):):):)
Nasza konna miłościo-terapia działa:):):):)

środa, 14 marca 2012

„I Ty możesz uratować komuś życie. Przekaż swój 1% " A. Bachleda-Curuś i...



Kto z siedzących przed monitorkami swych łączy ze światem zgadnie.............. które z bohaterów spotu to moja krew z krwi?????????

Starzy i młodzi.........poważni i weseli.........czarni i biali.........zezowaci i pryszczaci ................nieistotne.......................wszyscy bierzcie PITY w dłoń i dokładajcie się do tego aby BIAŁEJ utrzeć zadartego nosa:):):):)!!!!!!!!!!!!!!!

Ja ze swojej strony obiecuję i przyrzekam............... będę walczyć z podłotą do końca moich dni:):):):)
Drżyj BIAŁA przed nami w posadach.............. bo walczących będzie coraz więcej:):):):)


Z Julinkową byłyśmy dziś na kontroli w szpitalu i.....................
Pani doktor stwierdziła:
-No i co Julka piękniejesz................wyniki super...............uśmiechnięta...............zadowolona........... extra.............trzeba będzie się niebawem żegnać:):):):)
Przekażę Was do poradni i będziemy się widywać tylko przypadkowo:):):):)

Jak miód na me rozdygotane serce:):):):)
Po infekcji nie ma śladu.................wyniki na poziomie:
Leukocyty 5,5
Hemoglobina 11,7
Płytki 273
Wyniki wirusologiczne ujemne:):):):)

Dziś znowu był tabun studentów i pytania rzędu:
-Jak to się zaczęło???? Jakie były objawy nawrotu????
Uwierzcie stałam przez chwilę jak wryta jakby się mnie pytali o genezę powstania atomu:):):):)
Masakra mam w głowie zamontowaną swojego rodzaju zapadnię, która nijak nie chcę dobrowolnie przepuszczać złych wspomnień:):):):)
Musiałam zamknąć oczy i odpłynąć dosłownie do tamtych dni...............nie jest to miłe uczucie:(:(:(:(:(

Już teraz wiem o co chodziło Nergalowi jak przysłał Julii kartkę do kliniki z dopiskiem:
-Pamiętaj Julia nigdy nie bierz jeńców:):):):)
Nie zabieraj ze sobą BIAŁEJ i wspomnień z nią związanych!!!!!!!! NEVER!!!!!!!

O mały włos a Julia zakwalifikowałaby się na obóz na Węgry...............niestety trzeba mieć skończone 13 lat:):):):):)
Zostało nam obiecane, że za rok dojdzie to do skutku..............no ja myślę, że po 3 latach żmudnej walki z BIAŁĄ coś jej się od życia należy:):):):)
Ale w ramach zadość uczynienia jedzie na obóz na Mazury:):):):):)
Nie muszę chyba mówić, że cieszy się................ jakby łysy po 40 latach dostał tupecik:):):):):)

Dziecko moje jest w ogóle teraz na etapie milion pomysłów na sekundę.........więc jak padła propozycja podjęcia startu w Onko Olimpiadzie..............Miziołkowa oczywiście się zgodziła...........no i posypią się złote medale i kolejne propozycje:):):):) Byleby obyło się bez "gestu Kozakiewicza":):):):):)
Oj coś czuję, że jak teraz Julia się odbije, to będziemy jej szukać tydzień..................jakby ptaka z klatki wypuścił:):):):):)

Także plany prężne są.................a jutro test szóstoklasisty prawdę Ci powie:):):):)
Kciukole:):):):) Pleace:):):):)