Królewna:)

Królewna:)

czwartek, 30 grudnia 2010

Było karpiowo....bigosowo....bosko.....:)

Kochani informuję wszem i wobec, że życzenia się spełniają............
Moja królewna dostała wypis na święta..........pani doktor miała duszę na ramieniu. Ze słowami:
-Nie jestem pewna czy wypuszczam zdrowe dziecko???
wręczyła wypis i recepty:) Nie wiem dlaczego ale widziałam focha na twarzy!!!!
Julii w sekundę polepszył się humorek.............dosłownie dopadł ją jak spadająca gwiazdka:)
Myślałam, że ze szczęścia eksploduję...............uwierzcie............jak dziecko choruje, to przewartościowuje się świat:):):) Dziecko w domku...............hip hip hura............nie ma lepszego prezentu:):):)
Pomimo ciężkiej choroby, byłyśmy tak bardzo szczęśliwe:):):)
Spakowane czekałyśmy aż spłynie do żyłki ostatnia kroplówka i w drogę:)
Jeszcze sklepik, zakup marchewki i prędko gotować rybkę po grecku:)
Julcia z Szymkiem ubierali choinkę a ja siedziałam jak ten rusek..............podziwiałam i cieszyłam się jakbym dostała pod choinkę milion kopiejek:):):)
Jeszcze pokroiłyśmy śledzika i odpoczynek przed jutrzejszym dniem:)
Brzuszek jeszcze parę razy się odezwał ale obyło się bez medykamentów.........pobyt w domku to było nasze główne lekarstwo:)
Dzieci tradycyjnie nie mogły się doczekać prezentów....
Zasiadamy do stołu......podaje barszczyk z uszkami...............a tu niespodzianka............USZKA Z MIĘSEM:):):)
I daj tu człowieku zadanie facetowi:):):) Otóż moje kochanie stwierdziło, że uszka..........to uszka:):):)
I zakupił zamiast wigilijnych z mięskiem..............ciociu spokojnie...........na pewno to było postne mięsko.............ze świnki wegetarianki:):):)
Julcia zajadała pierożki, karpika, łososia i po mince było widać, że jest szczęśliwa:)
Czas rozdawania prezentów tez był  słodki..........każdy z zapałem rozrywał papier.......wydobywał swoje cuda:):)
Było najjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj::):)
To był najmilszy dzień od wielu, wielu dni:):):)
Dziękuje wszystkim, którzy pomogli nam aby te święta się odbyły...............Wy wiecie, że jesteście wielcy:):):)
Julia święta spędziła pysznie......bawiąc się z królikiem.........grając w Monopoly.............i jak to ona teraz mówi...........ZACIESZAJĄC:):):)
Sielanki nie było końca:)
We wtorek niestety odbył się planowy wyjazd do szpitala................kontrolna morfologia przed kolejnym blokiem chemioterapii:(
Tłoki w szpitalu jak przystało na okres poświąteczny..........jak na marszałkowskiej!!!!
Ludzie siedzieli jak na lotniskach zablokowanych śnieżycami..................kołchoz to mało powiedziane!!!!
6 godzin tam spędziłyśmy!!!!!!!! Pojechałyśmy tylko na kontrolną morfologię!!!!!
A ordynator, który uchodzi za osobę o super kompetencjach i zorganiozowaniu...............biegał tylko i krzyczał na ludzi...............dla niego priorytetem było aby.................. dwoje rodziców nie było przy dziecku
i żeby kurtki zostawiać w szatni!!!!!!!!!
Człowiek o poważnie chyba zaawansowanej paranoji maniakalno-depresyjnej!!!!
Natarł na mnie jak taran, jak zobaczył Julii kurtkę..............myślałam, że mnie z piątego piętra zrzuci!!!!!
Wiwat ludzie, którzy myślą że jak posiadają przed nazwiskiem dr.........to mogą całą resztę mieć za nic nie wartą hołotę!!!!!!!!!!!
Dla mnie bezapelacyjnie jego chierarchia wartości i priorytety są warte tyle co psia kupa:):):)!!!!!
Panie doktorze......docencie......profesorze habilitowany..............współczuję rozprostowania zwoji mózgowych:)!!!!!
No nareszcie to z siebie wyrzuciłam:) Uffffff!!!!! Ulżyło!!!!
Wracając do spraw głównej bohaterki.............jak to pani doktor ujęła:
-Dieta świąteczna proszę Pani, dziecku nie posłużyła!!!! Wyniki wątrobowe są mocno podwyższone!!!!!
Miałam wrażenie, że jest na mnie obrażona!!!!!!!!!!!!!
Czy oni wszyscy są z księżyca.................ja rozumiem, że pacjentów dużo i w ogóle ale żeby notorycznie strzelać focha?????
Oj tam nie siejmy generalnie fermentu i zamentu....................wątroba prędzej czy później wróci do normy!!!
Nie ma tego złego...............przynajmniej Julinek dłużej poodpoczywa w domku:):):)
Zawsze się znajdzie pozytywna strona jak się chce:):):)
No cóż było karpiowo....bigosowo.....a teraz jest......hepatilowo.....i essetnialowo:):):):):)
No stres.......don't worry......be happy:):):)

środa, 22 grudnia 2010

Gdyby życzenia się spełniały.....

Gdyby tylko życzenia się spełniały........ to ja mam jedno, maleńkie Dear Diedia Maroz...............chcę moją Królewnę na Święta w domku mieć.............czy naprawdę proszę o tak wiele????
Wstawiłam choinkę z balkonu do domu z nadzieją................ że Julcia wróci jutro do domku i razem ją ubierzemy.
Karp pokrojony w dzwonka czeka tylko na smażenie.....
Łosoś i śledziki chłodzą się w lodówce.........
Wszystko jest i czeka na najważniejsze...............na POWRÓT Julii z tego cholernego szpitala!!!!
Dziś mija 11 doba jak ona tam tkwi...............boli ją każdego dnia brzuszek..............i nikt nie wie dlaczego????
Chodzą, robią badania...........morfologia super.........transaminazy wątrobowe super........trzustka też...........USG niczego nie wykazuje.......................więc ja się pytam o co kaman??????????
Nie ukrywam, że przydałby się jakiś znachor....................szaman.................znawca nieznanego................cyganka, która odczynia uroki...........ktokolwiek kto pomógłby rozwikłać tę zagadkę!!!!
Miziołek już jest tak przestraszony, że wymyśla sobie choroby jak hipochondryk...................od paru dni twierdzi:
- Mamuś.....ja na pewno mam wyrostek i będą mnie kroić i będę miała kolejna bliznę!!!!!
Choć lekarze nie stwierdzili takich rzeczy moja kochana już to wie na pewno!!!!
O losie jak mam jej pomóc..............ona jest taka smutna............tak bardzo chce do domku a jej nie mogę nic zrobić!!!!!
Gdzie jest ten Bóg, który to niebawem obchodzi swoje narodziny??????????? Ja się pytam gdzie??????????
Wołam do Was kosmiczne moce.............pozwólcie jej wyjść ze szpitala, poczuć się lepiej...............odpocząć w domowych pieleszach!!!!!!!!
Gdyby tylko życzenia się spełniały.............

czwartek, 16 grudnia 2010

the vision - judgement dub.............piękna:)

the vision - illusion.........powrót do przeszłości:)

....

To cudo..............to same mega, pozytywne wspomnienia:):):)
Dzięki tym klimatom znalazłam kilkanaście lat temu pozytywne strony miasta Łodzi:):):)
Dziewczynki z Wymiarek, Iłowy..........i chłopcy z Ozorkowa:):):)
Jednak studenckie życie było naj................
Kochany Dziadku Mrozie bardzo gorąco proszę o wehikuł czasu:):):)
Czyż po posłuchaniu tego nie stwierdzacie, że muzyka łagodzi obyczaje.....????

Bigos czeka:)

Tak oto moi drodzy mój kwiatuszek od soboty...........już 6 dzień tkwi na Onkologii na Litewskiej................od tego co było jest duuuuuuuuuuuuuuuużo lepiej:):):) Ale o tym ciiiiiiiiiiiiiiiiiiii..............nie chcę zapeszać:):):)
Siedzi biedaczka w szpitalu.................i myśli co by tu na wigilijnej kolacji zjeść:)
W planach jest już łosoś, pierożki, uszka,  barszczyk, karpik i oczywiście...............ŚLEDZIE:):):)
Ot taka nasza prywatna wersja diety lekkostrawnej:)
Dziś Julcia zrobiła smutną minkę...............taką na mopsa..............i zapytała:
-Mamuś a co będzie, jak mnie nie wypuszczą na święta????
Mamiszon na to:
- Po prostu Ciebie stąd porwę:)
Tak szczerze powiedziawszy............nie wyobrażam sobie świąt bez Julcii.................ona musi być razem z nami.....................ubierać choinkę...............kroić, mieszać, doprawiać...................innej wersji nie ma..............nie istnieje:)
Wczoraj mało brakowało a popełniłabym mord na pielęgniarce......................proszę nie bądźcie zdziwieni!!!!
Moją królewnę pobolewał brzuszek po ostatnich rewolucjach jelitowych....................dostałam info od lekarza:
-W razie potrzeby pielęgniarki mają podać nospę oraz tramal.
Pech chciał, że po 10 minutach Julię zaczyna okrutnie boleć.............ruszam po pigułę...................a ona rozparta w fotelu jak basza turecki.................wykrzywia usta i rzecze:
- Nie mam w karcie zleceń!!!! Jak będę miała to dam!!!!
No krew się we mnie zagotowała.....................jak można być takim nieczułym gnomem!!!!!?????
Po zrobieniu przeze mnie burdy................. wykrzyczeniu prosto w twarz:
-Podam Julii sama lek, który mam z domu!!!!
......................łaskawie ruszyła zadek i zadzwoniła po lekarkę...........................no przysięgam
.............. cierpliwość opiekunów jest poddawana dość często ciężkim próbom!!!!!!!!!!!!!
Dziecko cierpi a ona wali focha!!!!!!!!!!!!!!!Żenada!!!!!!!
Niektóre pielęgniarki zwyczajowo są tam chyba za karę!!!!!
Nie ma to jak siostra Benia........................człowiek działający jak plaster na ranę...............miód na serce.....................tak ciepła, tak wspaniała.......................niniejszym występuję tutaj do władz lokalnych o wydanie siostrze Beni orderu za bycie wielkim człowiekiem:):):):)
A teraz tradycyjna prośba do wszystkich będących z nami.....................skupcie swoje myśli i wysyłajcie pozytywne fluidy...................pomoc potrzebna od zaraz!!!!!
Julci leukocyty postanowiły w sobotę zdezerterować i jeszcze nie powróciły!!!!
A bigos w domku czeka:)

niedziela, 12 grudnia 2010

Siódmego dnia Mamiszon chorował....!!!!!

Obudziłam się z kilogramem żyletek w przełyku.................może tylko mi się śni..............NIESTETY   NIE!!!!
Dopadła mnie jakaś zaraza!!!!
Do Julci dziś przyjechała babcia.................więc ja postanawiam dziś leżeć............... pić medykamenty ..........
patrzeć w sufit.............i dogorywać!!!!!
Leże............leże...............i stwierdzam, że chyba niekoniecznie był to dobry pomysł!!!!
Więc postanawiam uporządkować legowisko moich rekinków :)
Pranie........sprzątanie..............gotowanie krupniku dla Julci!!!!
Miało być lenistwo a ja latałam jak poparzona..............!!!!
Wczoraj miałyśmy z Julią spędzić wieczorek na tworzeniu pierniczków wigilijnych......................
Więc dzis z Szymkiem postanowiliśmy wykorzystać nasz bezczynny dzień na zrobienie troszkę pyszności:)
This is meine arcydzieło:) Prawda, że biutiful:)
A jakie będzie smaczne po wigilijnej kolacyji:)
Buziole dla wszystkich fanów gwiazdki...............prośba w związku z przed świątecznym szałem...........nie zapominajcie tutaj zaglądać................jesteście naszymi dobrymi duszkami.............trzymacie kciukole za to aby mój Miziołek na święta był w domku w pełni sił:) O to Was z całego serca proszę.............jestem skłonna za mentalna pomoc podzielić się piernikami:)

P.S.: I tak oto zamiast chorować i być swoja prywatną, osobistą dr Quinn...........byłam Makłowiczem:)

Rewolucja....

Pobyt w domku jednak nie do końca Julcię cieszy..........jest tak umęczona..........kompletny brak zainteresowania czymkolwiek...........nic nie cieszy!!!!!!
Nawet prezent nie został tknięty!!!!
Tylko leży..........nawet głodu nie czuje...............jedyne czego tylko chce, to spokoju i snu!!!!
Cholera martwię się!!!!
Czwartkowy dzień upływa nie tylko na śnie ale niestety tez na biegunce!!!!
Osłabienie organizmu rośnie, kiedy w piątek się to nie poprawia!!!!
Telefon na oddział.............każą podawać Lakcidofil i dużo pić......gorączki brak, to może jakoś się uda!!!!
Nadchodzi sobota ranek...........jedziemy do szpitala...........pobranie krwi...........jest kłopot...........coś krewka z Julci broviac'a nie chce lecieć!!!!!
Po paru minutach gimnastyki udaje się!!!
Julcia znowu kładzie się spać.......generalnie to obojętne jest jej gdzie będzie...............byleby łóżko było!!!!!!!!!
Osłabienie jest tak silne!!!!!!
Jak się okazuje wyniki poleciały na łeb na szyję..............nie pomogły pozytywne myśli i nadzieja!!!!!!!
Karzą zostać w szpitalu!!!!!
Julia nie ma obiekcji............prawie biegnie na oddział, żeby tylko znowu położyć się na łóżko!!!!!
Co ja tutaj się dziwię, że ona taka osowiała..............LEUKCYTÓW 200 sztuk (4-12 tys to norma)!!!!!
PŁYTKI   KRWI   28 tys. (200-450 tys. to norma)!!!!
GRANULOCYTÓW   kompletny brak!!!!!
Muszę jechać z powrotem do domku.........spakować Julii wszystkie rzeczy...........za oknem zamieć.....świata nie widać tak śnieży!!!!
Julcia po podaniu wszelakich leków czuje się troszkę lepiej............rewolucja żołądkowo-jelitowa jeszcze się nie skończyła............ale jakby poprawa........................a może to wyobraźnia płata mi figla.....???

Prezent urodzinowy:)

8 grudnia 2010 moja kochana dziewczynka obchodzi swoje 11 urodzinki:)
Sto lat moja królewno:)
Upatrzony prezent w postaci szpitala dla Pet Schopów czeka w domku:)
Po dotarciu do szpitala okazuje się, że Julia niekoniecznie czuje się dobrze:(
Zaczyna po raz kolejny jakiś syf rozwijać się w buzi...........skutek uboczny chemioterapii........tworzą się nadżerki i mocne zapalenie jamy ustnej!!!
Jedyne na co Julcia ma dziś ochotę to jest płacz i zgrzytanie zębów!!!!!!
Wcale się jej nie dziwię........człowiekowi jak na języku utworzy się jeden pryszcz, to chce włosy z głowy rwać.............a tu cała buzia!!!!!!!!
Jedyne co mogę, to przekonywać ja, że będzie dobrze............sama mam taka nadzieję!!!!
Ale cuda się zdarzają......przychodzi lekarz z informacja wypisu do domku:):):)
Wyniki są w miarę dobre, więc przeszkód nie widać.......trzeba tylko stawić się na kontrolę w sobotę!!!
O kosmosie jak dobrze..........choć troszkę sobie odsapnie:)
Od taki malutki prezent urodzinowy:)

wtorek, 7 grudnia 2010

Kazik Staszewski - Dziewczyny

Upadki i wzloty....

Refren Kazikowej piosnki pasuje do dzisiejszego dnia idealnie.......
Zaczęło się tradycyjnie od podróży do Wawy do szpitala do Julii..........okazuje się, że dojazd będzie możliwy ale w bliżej nie określonym czasie...............pan prowadzący tir'a niekoniecznie zauważył słup z linią wysokiego napięcia..................postanowił narozrabiać na środku i skrzyżowana i ruch wstrzymany:)
SUPER!!!! Atrakcji moc....jak zwykle:)
W końcu udało się dotrzeć do szpitala...............no i tu klops Julcia ma dziś kryzys emocjonalny..............
sterydy już zaczynają pokazywać swoją ciemną stronę mocy!!!!
Dokuczają mojej kochanej skoki ciśnień i uczucia gorąca..............nerwy i złość targaja małym ciałkiem:(
Na moje prośby uspokojenia się reaguje jeszcze większą złością................juz czuje w kościach, że ETNA jest blisko!!!!
Nie myliłam się!!!! W końcu następuje niekontrolowany wybuch żalu.........padają smutne wyznania:
-Mamuś ja już nie mam siły!!! Chcę do domu!!!  Zabierz mnie stąd prosze Cię!!!!
Jest płaczu co nie miara.............a ja siedzę jakby mnie zamroziło.................mrugam oczami jak oszalała i staram się przełknąć gulę, która utkwiła mi w gardle...............
W końcu udaje nam się załagodzić sytuację..............i umowa jest taka..............trzeba jeszcze być troszkę silnym...............jutro możliwe jest wyjście do domku a tam na solenizantkę czeka szpital Pet Schop'owy, tort i szampan:):):)  I to właśnie to pozwala Julci wskoczyć na tory pozytywnego myślenia:):):)
Oby wszystko poszło po naszej myśli...................błagam trzymajcie kciuki kochani....................niech się uda jutro ten wypad do domku......................mam nadzieję tylko, że te częste podsypianie Julii nie jest zasługa słabych wyników.................???
Moja kochana smuci się tym, że chciałaby pojechać do mojego przyjaciela..................pobawić się z pieskiem, z dzieciakami...............ale jak ona to mówi:
-Jak ja pojadę z taką spuchlizną? Wyglądam jak kula!!!
Oj ta moja mała kobietka.............. już wkrada się lanserka i zwracanie uwagi na wygląd:)
Od gwiazdora życzy sobie zestawu kosmetyków i peruczkę................a co niech ma gwiazda:):):)
..............święte słowa Panie Kaziku......dziewczyny to nic więcej jak tylko kłopoty:):):)

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Wieści pozytywnej treści :)

Ty razem zero smęcenia, jesteśmy pozytywnie nakręceni......:)
Dzięki Wam drodzy mikołajowie i mikołajowe wierzę, że nasz los, los mego Miziołka nie jest wszystkim obojętny:)
Dzieciaczki na oddziałach odwiedził Mikołaj zamieszkujący Laponię..............były pod wielkim wrażeniem:)
A dziś dla mnie najlepszym Mikołajem na świecie była dr Płudowska.....lekarz prowadząca Julię:)
Usłyszałam od niej bardzo pozytywne informacje.........
Julcia idzie przez protokoły leczenia jak burza................poza opuchnięciem posterydowym.............NIC złego się nie dzieje:)
Jutro jeszcze cytosary.............w środę Winkrystynka (nazywana pieszczotliwie oranżadką - czerwony kolor)............i koniec IV etapu:)
Petycja kochani do Waszych serduch.................wysyłajcie do nas same pozytywne wibracje...............:)
Julcia może wyjść w środę do domku.................tego dnia będą jej 11 urodzinki............miałaby super prezent:)
Także łapki w górę, dmuchamy i zaciskamy kciuki:) Wierzę w Was:)
Jak kosmos będzie z nami, to Julinek będzie w domku 3 tygodnie.................bez chemii!!!!!!!!!!!!!!!!!!:)
Święta w domku, robienie pierników, ubieranie choinki............no zamierzamy dać czadu:)
Oby nam się.................:)
Buziole:) Mamiszon:)

P.S.: Zauważyliście, że dziś wszystkie zdania kończyły się buźką????:)
Niekiedy miewam dobry nastrój:)

List Mikołajowy..........:)

Dzisiaj święto Mikołaju masz...............może gwiazdkę z nieba dasz???
Kochany Święty Mikołaju...................na straży Julci musisz stać!!!
Kochany Święty Mikołaju...................nie pozwól jej się bać!!!
Kochany Święty Mikołaju...................złotą rybkę mógłbyś dać!!!
Kochany Święty Mikołaju...................garściami szcęście chcemy brać!!!
Kochany Święty Mikołaju...................daj nadzieję, by przez życie gnać!!!
Kochany Święty Mikołaju...................nie pozwól w miejscu stać!!!
Kochany Święty Mikołaju...................no rzesz kurwa jego mać!!!!!!!!!!!!

sobota, 4 grudnia 2010

Załamanie!!!!

Mój kochany Miziołek trafił do szpitala na kolejny protokół leczenia!!!!!!!
Po narkozie i nakłuwaniu rdzenia kręgowego......obudziła się ze strasznymi nerwami....koniecznie chciała pić......koniecznie wstawać........było dużo nerwów i płaczu!!!!!!!!
Po wielu bojach sytuacja się uspokoiła.............
To było wczoraj...............dziś Julcia miała olbrzymie bóle placków z napadami złości...............kto pomoże mi to wszystko zaakceptować??????? Są jacyś chętni????????
Potem dopadły moje kochanie mdłości...........chyba już ma dość tych okropnych wlewów chemii........poza tym leży na łóżku, które nie jest odpowiednie na jej rozmiary!!!!!!!!!!
Rozumiecie coś z tego????????? Odział Onkologii Dziecięcej..............wydaje się, że powinien być wyposażony jakoś specjalnie dla tych biedaków...............ale nie dość, że łóżko jest za małe, to jeszcze w sali nie ma nawet telewizora....................!!!!!!!!?????????????    Zamiast tym dzieciaczkom wszystko ułatwiać jak się da.......to stwarzają pozory...............dziwne to wszystko!!!!!!!!
Och gdyby tak wygrać te 25 mln w TOTKA...............to te oddziały wyglądałyby jak z bajki:):):)
Może gdzieś pośród Was jest filantrop..............dla którego czystą przyjemnością będzie podarowanie tym skarbom tego czego potrzebują..............?????????????
Pożyjemy zobaczymy......

czwartek, 2 grudnia 2010

Jak na karuzelii!!!!!!!

Dziś po 7 dniach urlopu Julcia wróciła do szpitala....jutro rozpoczyna się kolejny etap chemioterapii!!!!!!!!
Podczas poprzedniego wszystkie składniki krewki mojej królewny trzymały się dzielnie:)
Kosmos był z nami..........:)
Jutro dzień rozpocznie się dla tej malutkiej istotki dość nerwowo.......musi być na czczo (a jeść uwielbia).....
Nakłucie lędźwiowe niestety wymaga usypiania........................żeby idealnie wkłuć się do rdzenia kręgowego i wstrzyknąć Metotrexat!!!!!!!!
Potem leżenie na płasko co najmniej 2 godziny......................... żeby poziom płynu mózgowo-rdzeniowego się wyrównał!!!!!!
Sporo jak na tak malutką osóbkę:(
Tak bardzo chciałybyśmy, żeby Julcia mogła już w końcu być w domku na zawsze.............bez szpitala......!!!!
Ale to jest tak jakby rodzic za wszelka cenę chciał dziecko ściągnąć z karuzeli ...........a ona nijak nie chce się zatrzymać!!!!!!!!!!!!!!!
Czas pokaże...........kiedy będzie koniec tej ...........tej nieustającej gonitwy.............raz rak goni nas ........... raz my raka!!!!!!!!!!!!!
Mam nadzieję, że w końcu go dogonimy..............i porządnie dokopiemy!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Czego niniejszym nam życzę:)

P.S.: Nadmieniałam już, że nienawidzę zimy??????????
Samochodzik odmówił współpracy pierwszego dnia nalotu pani zimy..................... i od wtorku posiłkuję się komunikacją miejską!!!!!!!!!!!!
Żyć nie umierać....na autobusik trzeba brodzić w zaspach śnieżnych 2 km........przejechać urocze Tarchomin i Białołekę.....co przy tej aurze graniczy z cudem!!!!!!!!!!!!!! Na niektórych przystankach można czekać i się nie doczekać.......no chyba, że odmrożenia kończyn:)
Dziś UWAGA!!!!!!!!!!!!!! Dla ludzi o mocnych nerwach!!!!!!!!!!!!!! Do Centrum Wawy jechałam 4 godziny!!!!!!!!!!!!!
A do przejechania jest 20 km:)
Prędkość żółwia z biedronką na plecach:) Plus taki, że można się wyspać:)
Minus taki..........że jak się biegnie na tramwaj na Żeraniu.................to można wybić zęby jest tak ślisko:)
Kozaki zniszczone od soli (dziś smarowałam je alantanem dla dzieci:))!!!!!!!!!!!!!
Plus, że parę kilo się zgubi:)
Ale i tak nienawidzę zimy...................przez jej uroki nie mogę się spotkać z moim prywatnym, osobistym azylem...................Arturek do zobaczenia na wiosnę:):):):)
No chyba, że ktoś ma do sprzedaży pług:)?
Byle do lata................
Czego i Wam życzę....:)