Dziś zmobilizowaliśmy się jak żołnierze w armii.................pobudka 6 rano...............Szymek śniadanko na jednej nodze, troszkę bajki jednym okiem..............Julia spakowała psy, piórnik, cukier, herbatkę, notesiki..........ja książki i w drogę...........Szym do przedszkola po nabywanie z innymi tasmanami troszkę ogłady:):)....................a my w korki do Wawy:):):)
Bolidek leciał jakby miał turbiny zamontowane:):):)
Dotarłyśmy pół godzinki przed czasem..................rozgościłyśmy się tradycyjnie...............zlecenie w rękę i lecimy na usg naczyń krwionośnych i cewnika:):):)
No niestety badanie dowodzi, ze alkaliza niekoniecznie wszystko zlikwidowała.................zakrzepy są nadal:(:(:(
Wracamy na oddział.............decyzja co do wyciągnięcia cewnika nie uległa zmianie:(:(:(
Ale wiecie co.............dziwny jest ten świat................dowiadujemy się, że nie ma kto się zabrać za usuwanie cewnika!!!!!!!!!!!!!!!!
Zabieg umówiony we wtorek, potwierdzany w środę i okazuje się, że nagle nie ma chirurga na stanie, który by się tego podjął!!!!!!!!!!!!!!!!
Dla mnie coś jest tu nie halo!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zabiegi takie są tutaj codziennością........................a tu okazuje się, że nie ma komu!!!!!!!!!!!!!!
Każą nam przyjechać jutro!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie muszę chyba mówić, że tajfun nerwicy przeszedł przez moje ciało????????????
Wykłócam się jak mogę..........................zadaje podstawowe pytanie..............że jak to..........że umówione 2 dni wcześniej................że tak nie wolno..........że dziecko..............że przeszczep................że nerwy..................że czas......................że pieniądze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-No cóż proszę Pani my tez się z tego nie cieszymy!!!!!!!!!!!!!
Och jak ładnie subtelnie ujęte!!!!!!!!!!!!! A ja mam ochotę rzucić się na nich jak wściekły byk i staranować jak na Corridzie!!!!!!!!!!!!!!!
Nic z tego nie kumam...............nie należę do mongołów................i wiem, że to nie jest ani miejsce ani czas na takie lekceważenie sytuacji!!!!!!
Siostry starają się tłumaczyć...........ale do mnie jak do członka Alkaidy mało już dociera!!!!!!!!!
Wycedzam tylko przez zęby:
-Siostro nie rozmawiajmy narazie.............mam dość!!!!!!!!
Siostra widzi moje apogeum braku cierpliwości jak na dłoni........odpuszcza.
Ale nie dość balu murzynów...........................po co ma być miło............trzeba pobrać krew do jutrzejszych badań......................Z ŻYŁY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Julia dostaje spazmów....................niestety ale żył jest od dawna chroniczny brak!!!!!!!!!!
Siostra się jednak wkłuwa coś tam próbuje wykrzesać ale robią się skrzepy..........................no i lipa!!!!!!!!!!!
Ale na całe szczęście siostrzyczki na oddziale sa fenomenalne...............lądujemy na onkologii w rekach ponoć mistrzyni w znajdywaniu tego co nie istnieje:):):)
Siostra Rybka:)
Ściska rękę opaską.................w dwie sekundy wkłuwa się w niewidzialną żyłę i pobiera nasz drogocenny płyn:):):)
Normalnie jak ona to zrobiła???????? Nie wiem................miałam wrażenie, że ma rentgen w oczach:):):)
I tak oto minęły gorzkie chwile.........wróciłyśmy na dzienny windą z naszą siostrą..................określona została mianem WINDZIARKI:):):)
Została znowu podłączona alkaliza na 4 godziny....................na oddziale zrobiło się puściutko..................włączyłyśmy TV....................w ruch poszła paczka chipsów...........................dotrwałyśmy dzielnie do 18:30:):):):)
W nagrodę za dzielność zajechałyśmy do Empika i moja fanka książek zakupiła MIKOŁAJKA:):):)
Ach i jeszcze były lody w MC'Donaldzie:):):)
Nasz mały facecik też został obdarowany książeczką i lodem:):):) Choroba Julii nie może mu się kojarzyć jakoś na maksa negatywnie:):):)
Tylko ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii.....................to tajemnica:):):)
no niestety nasza służba zdrowia jest momentami godna pożałowania...nawet dzieciom nie oszczędzą :/ jak to mówi moja mama trzeba mieć zdrowie żeby się leczyć...dużo sił Wam przesyłam i ciepłych myśli...byle do przeszczepu wytrzymajcie i potem już wszystko się ułoży :)
OdpowiedzUsuńAnia
A ja bym zabiła normalnie zabiła poddusiła i powiesiła na drzewie...Julka dzielna jesteś mega dzielna i za te żyły i za to siedzenie tam!!! Nagroda Wam się jak najbardziej należała :) i widzę,że Julka to moja dusza pokrewna też książki pożeram :) i też mam "swoją" siostrę, która zawsze pobrać krew umie i jako jedyna nie boi się mojego portu :)
OdpowiedzUsuńCierpliwości dużo na jutro życzę :)
To jest nasza Polska, ale dobrze, ze znalaza sie siostrzyczka:) A dzis musicie byc jeszcze sielniejsze. Oj dziewczynki kochane u nas chorym zawsze wiatr w oczy, ale dzis juz bedzie dobrze.
OdpowiedzUsuńwy mi wytlumaczcie skad macie tyle sily? Dzielne z was dziewuchy.
Szpiczek juz nie dlugo i BIALA pojdzie w piz..... gdzie pieprz rosnie:) ale sie ciesze:)
Trzymajcie sie kochane dziewuszki cieplutko.
Do nastepnego razu:*
kiedyś tu czytałam wpisy a ostatnio widziałam Was w polsacie:) dacie radę, tym bardziej, że dawca się znalazł:) Julcia z Ciebie to łabędź dopiero wyrośnie:) bez paniki! :)
OdpowiedzUsuń