Królewna:)

Królewna:)

piątek, 4 lutego 2011

Że co....że jak????

Przyjedźcie.....nie przyjedźcie......bądźcie......nie bądźcie.......może tak.....może nie.....i tak jest od środy!!!!
Jest środowy ranek....wszystko przygotowane do wyjazdu......w pracy ustalone wolne dni.....telefon:
- Z tej strony lekarz prowadzący Julię (nazwisko objęte cenzurą....mam litość)....wie Pani nie ma wolnych miejsc i nie mam gdzie położyć Julii....przyjedźcie jutro!!!!
Ależ oczywiście.......najpierw straszą człowieka, że za duży odstęp czasu......nie wolno tyle bez chemii......BIAŁA może wrócić.................a potem wie Pani nie ma miejsc!!!!!!!!!!!!!!!
Czwartek rano.........po raz drugi jesteśmy gotowe.....telefon:
- Z tej strony lekarz prowadzący Julię......wie Pani w szpitalu nie ma leku metotrexatu.....bez tego nie możemy zacząć bloku............zabrakło pieniędzy!!!!!!!!!!!!!!! Może będzie w poniedziałek!!!!!!!!!
Wiecie co mam ochotę napisać???????????????
No ja pierdolę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dzieciaki chorują na cholerstwo, które bezpośrednio zagraża ich życiu...........................a tu nie ma podstawowego leku!!!!!!!!!!!!!!!
No Panowie i Panie tym razem to woła o pomstę do nieba!!!!!!!!!
Bez tego jest klapa!!!!!!!!!!!!!
Zaproponowałam Pani doktor, że może ja sama kupię ten lek i go wtedy podadzą.....................okazuje się, ze to nie takie chop siup!!!!!!
Mogę kupić ale zamiennik....................1000 zł pęknie ale przynajmniej jakoś się uda...................no przecież nie można pozwolić, żeby BIAŁA wróciła!!!!!!!!
Dorotka dziękuję za dołożenie się do puli:)
Gdyby nie Wy.................nawet nie chcę myśleć co by sie mogło stać!!!!!!!!!!!!!
Żyjemy w bardzooooooooooo dziwnym kraju!!!!!!!!!! Żeby w szpitalach był taki dramat!!!!!!!!!!!!!!
Mało tego, że leki daja zamiast w jednej tabletce 400 mg................w czterech 100 mg (bo tak mają zakontraktowane!!!!!!)..................to jedzenie jest jak to Julia mówi..............gotowane na szmacie!!!!!!
Masakra..............mam cichą nadzieję, że w końcu dojdzie do tego przeszczepu i że będziemy coraz bliżej końca tej mordęgi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie życzę nikomu doświadczania zapoznawania się od kuchni z przyjacielem NFZ:):):)

P.S.: Tak na marginesie, to mój Miziołek czuje się rewelacyjnie..............podjada kapuśniaki (oczywiście lekkostrawne:))......bawi się z pieskiem na dworku..................ogląda ze mną komedie romantyczne...............i sieje swoje dzikie mądrości na każdym kroku, typu:
- Mamo skoro kwiaty łysieją na zimę a na wiosnę znowu maja listki.....................to czy ja jak posmaruje głowę odżywką do kwiatów.......to tez na wiosnę będę miała włosy????????????
-Tak Julciu oczywiście............tylko zielone:):):)

Dobrej nocy życzę uffffffffff w końcu piątek weekendu początek:):):)

1 komentarz:

  1. Niestety dobrze mi to znane jest..i wiem jak to potrafi wkurwić (przepraszam za słowo, ale delikatniejsze nie jest tu na miejscu)...

    OdpowiedzUsuń