Jest nasz wyczekiwany od paru dni wtorek.......dzień wypuszczenia nas na wolność:):):)
Czekamy na wypis jak na szpilkach:):):)
Rzeczy spakowane......telefony od rodziców zapisane.....może to dziwne ale w tym miejscu zawiązują się nie wiem czy przyjaźnie ale bardzo pozytywne relacje:):):)
Podczas oczekiwania na panią doktor postanowiłam pobawić się w Pudziana........jedna torba na ramię, druga, trzecia......w ręku kosmetyczka.....na plecach plecak......i w drogę do bolida:):):)
I tak 3 razy:):):)
Noooooooooo.....miałam dość:):):)
I jest kochani.....mamy wypis......w piątek kontrolna morfologia i tyle nas widzieli:):):)
Jeszcze parę ścisków z towarzyszami niedoli.......czekoladki dla naszych kochanych siostrzyczek......i w drogę po brata i syna......troszkę się nie widzieliśmy.....zdążyliśmy się za sobą już baaaaardzo stęsknić.
Wychodzimy na dwór......jest zimno.....sypie śnieg w oczy i jest nieprzyjemnie.......ale moja Julcia mówi:
-Ooooooooo mamo!!!! Już lepiej marznąć tutaj niż tam leżeć!!!!:):):)
Święte słowa kochana....święte słowa:):):)
Super!!! Bardzo, bardzo się cieszę że jesteście już w domku ;) Trzymamy za Was kciuki! Wiem że wszystko będzie tak, jak być powinno!! ;)
OdpowiedzUsuń