Kochani serdeczne i'm so sorry za opóźnienie ale za chiny ludowe nie mogłam, ani wczoraj wieczorkiem, ani dziś rano sie tuatj zalogować, żeby coś skrobnąć:(
Więc prędko donoszę..................
Nasza słynna godzinka "0" troszkę się czwartkowego dnia przedłużała.............miało być o 9...............potem o 10...............a w rezultacie podłączono 11:30!!!!!!!!!!!!!!
Wchodzi siostra do sali niesie woreczek ciemnego płynu i pyta Miziołka:
-To co Julia zaczynamy???????????
-Ja tam nie wiem idę spać:):):):) (odpowiedziała obojętnie Julcia)
A ja????????????? Mi mało czacha nie eksplodowała!!!!!!!!!!!!!!!! Czułam się jakby ktoś mnie dusił a ja próbuję udawać, że nic mi nie jest!!!!!!!!!!!!!!!!
Siostra zawiesiła..................podłączyła.....................i zaczęło się ..............kap....kap....kap....kap ............. płynie ten od którego tak wiele zależy.....................a ja łapię się na tym, że w myslach rozmawiam z tymi spadającymi kropelkami.........................proszę je żeby potraktowały Julcię jak przyjaciela..............jak swój nowy dom!!!!!!!!!!!!!!!
Julcia pomimo postanowienia spania zerka na kroplówkę i się krzywi, więc pytam:
-Miziołku jaki to ma kolor?????
-Jakiś taki brudny:):):)
Łapie wężyk w którym płynie szpik i mówi:
-Jakieś syfy tam pływają:):):)
Nie no jasne grunt to szczerość!!!!!!!!!!!!!
W rzeczywistości kolor oscylował między burgundem a brązem..................a chyba najlepsze określenie jak później stwierdziłyśmy to kolor błotny:):):):)
Generalnie cała akcja przeszczep to nic więcej jak zwykła kroplówka.................jak przetaczanie krwi...................kapie sobie i nic kompletnie się nie dzieje...................pooglądałam tv...............Julcia pospała.....................zleciały dwa wory..................każdy po 260 ml..................i już po przeszczepie:):):)
Julcia się przebudziła...............przeciągnęła i stwierdziła, że apetyt na pomidorówkę..........................ale najlepsze było to, że wsad miał byc mixem ryżu i makaronu.....................hmmmmmmmmmm Pan karze sługa musi:):):)
Dzisiejszy dzień tak troszeczkę był płaczliwy i generalnie motywem przewodnim w myślach Miziołka było słowo NIE!!!!!!!!!!!!!!
Nie uda się!!!!!!!!! Nigdy nie wyjdę ze szpitala!!!!!!!!!!!!!! Nigdy nie będę szczęśliwa!!!!!!!!!!!!!!!itd.itp.
Ile ja się musiałam natłumaczyć...............naprosić................nawkurzać........................ale chyba sie udało małego buntownika troszkę przekonać do swoich racji.............że będzie dobrze.............że damy radę............że musimy nastawić sie tak super extra pozytywnie, żeby za m-c pojechac do domku!!!!!!!!!
Niestety Julci zaczynają pojawiać się pierwsze zmiany w buziaku..........................taka pieprzona kolej rzeczy.....................bakterie, które posiadamy w sobie w sytuacji totalnego braku odporności atakują organizm!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! W związku z tym już podłączono Miziołkowej worek żywieniowy.........pieszczotliwie nazwany ŻYWCZYKIEM:):):):) Piekielnie się boję...................oddałabym wszystko, żeby tylko ująć jej tego cierpienia...............nerwów i stresów!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Napięcie rośnie......................kciukole potrzebne rajt nał!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No ba... w piątek 13-tego Julcia miała prawo na dzień pod znakiem "NIE" ;)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwa godzina "0" wybiła- teraz z każdym kolejnym dniem bliżej powrotu do domku... :)
Kciukole zaciśnięte nieustannie!!!! :)
Moje Kochane, GRATULUJE!!! Dotrwałyście dzielnie do tego momentu. Bardzo się cieszę że jest już po i z caluteńkich sił zaciskam za Was kciuki- a właściwie to wcale ich nie puszczam- są zaciśnięte od dłuższego czasu i tak zostanie do powrotu Julci do domu:)
OdpowiedzUsuńkochane ciesze sie ze w koncu doczekalyscie tego dnia!martwilam sie ze znow cos przeszkodzi!ale mialam nadzieje ze tak nie bedzie!trzymamy kciuki bardzo mocno kazdego dnia!wierze ze wszystko sie uda!jeszcze troszke przed wami!dlatego zycze kolejny raz duzo sily,cierpliwosci no i przesylam cala energie pozytywna jaka mam!buziaki w czulka nasze dzielne bestyjki!
OdpowiedzUsuńnooo kurcze pieczone wreszcie jakieś wiadomości :))) jak na złość Blogger wczoraj nie działał :/ Ciesze się już po, swoją drogą nie wiedziałam, ze tak wygląda przeszczep szpiku, że to takie proste :D wtłoczą do żył i już :D teraz będzie tylko lepiej! Julka jesteś bardzo dzielna, podziwiam Cię! Trzymajcie się dzielnie buziaczki papapapa
OdpowiedzUsuńKciuki zacisniete jak zawsze i bedziemy trzymac do samego konca!!! Najdzielniejsze dziewczyny na swiecie!!! Teraz juz tylko czekac na coraz to lepsze wiesci...:) Tak bardzo sie cieszymy razem z Wami.... Trzymajcie sie cieplutko
OdpowiedzUsuńNo Kochane , już po, teraz dobre , zdrowe komóreczki rozmnażajcie się na potęgę, w takim ciałku z taką duszą napewno poczują się jak u siebie.Buziole
OdpowiedzUsuńPowodzenia!!! Myślałam o Was idąc spac i budząc się rano. Jeszcze miesiąc, tyle juz Julcia przeszła, że i teraz da radę:))))
OdpowiedzUsuńMoniko jestescie bohaterkami.Bedzie dobrze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUffff dobrze ,że już po wszystkim, a teraz tylko nowy szpik się zadomowi, pomaluje ściany i położy kafelki i zaczniecie od nowa, Ty, Jula i szpik :). A te kilka tygodni zleci piorunem i bedziecie w domu :):).
OdpowiedzUsuń