Królewna:)

Królewna:)

piątek, 5 listopada 2010

Home sweet home:)

Ale musieliście zaciskać te swoje kciuki za moją Julinkę........................jest nasza upragniona, wyśniona, wymarzona.........PRZEPUSTKA:)!!!!!!!!!!!!!!!! A Wy skaczcie do góry jak kangury:)
Nawet nie macie pojęcia jak ja się cieszę:)
Co prawda tylko....nie błąd przepraszam jakie tylko?........AŻ do wtorku:)
Dziś się dowiedzieliśmy rankiem, że możemy sobie pójść w pinezki ze szpitala, bo to przepustki czas.........ależ proszę bardzo towarzystwo spakowało się w ułamku sekundy............500 toreb....1000 walizek.....laptopy, skarpetki, wiatraki, łyżki, talerze.....uff gotowi:)
Jeszcze trzeba transport załatwić a to nie takie proste.............ale od czego ma się super znajomych............PIOTER dziękuję:):):)
Wypis do ręki, plecak na plecy, torba na palec serdeczny, walizka na wskazujący, w zęby reklamówka.........100 kursów hol, winda, schody i zapakowani:)
Żegnamy oddział na tych kilka dni z ryjkami uśmiechniętymi............choć Julinek nie bardzo się cieszy..........ale za chwile już wiem o co chodzi............ona się normalnie boi:(
Ale będzie dobrze..........no normalnie musi być.........innej możliwości brak:)
Ciężko mej Królewnie iść po schodkach, pieprzone chemsko wszystko niszczy nawet nóżki nie chcą pracować tak jak powinny......
Do naszej Jabłonki z Centrum Wawy turlamy się 1,5 godziny.........nosz do diaska....mała petycja o śmigłowce na trasie Jabłonna - Wawa:)
Miziołek jest w domku HURA HURA HURA:):):)
Ciesze się jak głupi do sera, jakbym dostała upragniony prezent.............bo muszę Wam się przyznać, że cholernie mi jej tutaj brakowało.......
Ale teraz będzie dobrze........musi być:)
Dziś jest piątek no właściwie sobota 00:15 startujemy z wyników
LEUKOCYTY  1,8
HEMOGLOBINA  11,3
PŁYTKI  170
Zdrowe osoby pomyślą przecież to nie jest dobrze..............a dla nas bomba:):):)
I teraz na trzy cztery............chuchamy w kciuki i zaciskamy i tak trzymamy do wtorku do kontroli:)
Liczymy na Was Kochani:)
To był nasz Miziołkowo Mamiszonowaty post:) Czas obejrzeć Szpilki na Giewoncie i podnieść poziom endorfin w organiźmie:) Do napisania:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz