Jest 20 października 2010 roku....trochę to brzmi jak u Robinsona Crusoe:)
Siedzę w szpitalnej sali nr 4 Odziału Hematologiczno-Onkologicznego w Warszawie na Litewskiej.
Moja Królowa lezy obok, w telewizji (2 zł/h :) ) leci zapychacz głowy "Zamieńmy sie żonami":), dzieki temu upływ czasu nie jest taki uciążliwy i nastawienie jest inne:)
Wracam wspomnieniami do kwietnia ubiegłego roku....kiedy BIAŁA miała swój początek....
Julia cierpiała z każdej sekundy, minuty, godziny...
Cieniutkie żyłki nie wytrzymują chemicznych leków...nadchodzi wielkimi krokami dzień założenia dojścia centralnego do głównej zyły do serca....głęboka narkoza!!!!
Jestem w rozsypce!!!!
Julia miała być na bloku operacyjnym góra 2 godziny a mija 3, mój strach rośnie coraz szybciej!!!!
Wraca.....
Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że cos będzie nie tak.....przy zakładaniu BROVIACA przekłuto płuco!!!!
Julcia ma odmę opłucną!!!!!!!!!!!!!! JASNA CHOLERA!!!!!!!!!!! WHY???? WHY???? WHY???
Teraz juz z jej małego ciałka wystają dwie rury nie jedna!!!!!!!!!!!!
Płacze, krzyczy, targaja nią spazmy nerwów i bezradności......a ja????
Niestety nie mogę zrobic nic....ta cholerna bezradność jest piekielna męką....
Do tego dochodzą wylewy w oczkach....zakaz ogladania TV, bajek na kompie....ciach na wszystko oczy mają najlepiej byc nieruchome....................jest zagrożenie utraty wzroku!!!!!!!!!!!!
Chciałoby sie krzyczeć, wyć ile sił w płucach.........niestety nie wolno, przy Julii trzeba układac mimike twarzy w pogodną...........to jest często awykonalne!!!!!!!!!!!!
Ale....ale....pomalenku wszzystko dochodzi do normy....wylewy sie wchłaniają....płuco zaczyna pracowac normalnie:):):):):):):):):):):) Moja córcia królewna uzyskuje REMISJĘ BIAŁEJ (dziadostwo sie wycofało)!!!!
Nadchodzą dobre wieści.....jedziemy do domu i będziemy dojeżdżać na wlewy chemii....pojawia sie nadzieja............
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz