Królewna:)

Królewna:)

niedziela, 3 marca 2013

O "TYM TAKIM" i powrotach w przeszłość:):):)

Świadectwem zupełnego ozdrowienia Julianny, niechaj będzie przytoczona sytuacja sklepowa.....
 
Sobotnie zakupy.....piękna pogoda......konkretne plany.......kartka zakupowa w ręku.....jedziemy.....

Plan jest na only jeden sklep......tylko i wyłącznie.....przecież nie mamy zamiaru kupować Bóg wie czego...........
Zatem ruszamy......
Pierwsze schody znaleźć miejsce parkingowe w sobotnie przed południe......jeździmy w kółko tracąc wiarę i nadzieję, że dziś się uda........w chwili kiedy już myślę, żeby zaparkować na dwóch kołach a resztę oprzeć o ścianę.....ciach zwalnia się miejscówka.....super idziemy.......

-Mamo, bierzemy mały koszyk, bo mamy mało zakupów!!!!
Dobra niech będzie.....jestem dziś jak pokojowa wioska Kriszny....w głowie kompletny chillout.....niech dziecko rządzi:):):)
Ruszamy w markety......przepychając się prawie łokciami.....pomiędzy zieleniejącymi na twarzach ludźmi....my jesteśmy na totalnym luzie:):):)
No cóż nie może być za pięknie......na liście jest dymka....lecz dymki brak!!!!
Ale spokojnie!!!! od czego jest inwencja twórcza....bierzemy szalotki:):):):)
Aha!!!! Aha!!!! coś gdzieś....ktoś...próbuje mi popsuć szyki.....naszej potrzebnej przyprawy też brak!!!!
Mizioł rzecze:
-Spoko mamo!!!! Musimy sobie jakoś radzić!!!!
Bierzemy zatem inną.....modyfikujemy ciut przepis:):):):)
Brnąc od półki do półki i po drodze z uporem maniaka, dorzucając co chwilę coś do naszego "małego" koszyka....bo po co większy:):):).......okazuje się, że nijak jego pojemność nam nie służy:):):)
Ale co tam kto ma sobie z tym poradzić jak nie my:):):)
Jeszcze tylko mąka kukurydziana i jesteśmy w domu......
Ach tak!!!! I tu schody nr 4!!!! Takiego oto towaru również nie ma:):):):)
Julia blednie.....wygląda jak podczas pobierania krwi......przerażenie w oczach:
-Nie no mamo co to za głupi sklep!!!! Niczego tu nie ma!!!!! Mąkę musimy mieć!!!!
No!! No!! święta racja pani ładna!!!! Musimy!!!
Więc bach lecimy do kasy.....pół godziny w ogonku.....z naręczem siatek do autka.....odpalamy turbiny i jedziemy do delikatesów......po mąkę kukurydzianą..........no jest nam po prostu niezbędna:):):)
Wpadam i pytam:
-Czy mąkę kukurydzianą dostanę????
-Niestety nie miewamy:):):)
O proszę!!!! Ale przy najmniej ładnie powiedziane.....pośród pań obsługujących to rzadkość:)
Turbiny razy raz i jazda do kolejnego sklepu.....
Ponawiam pytanie.......
Co słyszę???
-Nie takich rzeczy to u nas nie ma!!!!
Takich rzeczy????
Znowu mam nieodparte wrażenie, że pytam w spożywczym o pastę do butów:):):)!!!!
W końcu po wielu bojach udało się mamy!!!!! Jest!!! Dawno się tak nie cieszyłam z ukończonych zakupowych poszukiwań:):):):)
Na zakończenie naszego sklepowego survivalu moja Julinka coś biega koło półek z napojami.....ale robi to jakby miała adhd......w prawo......zwrot....w lewo.....i tak w kółko.....przy tym zaciska usta i mruży oczy.................obserwuję ją i zastanawiam co tym razem jej wpadło do głowy:):):)
-Julia mogę wiedzieć co robisz, bo wyglądasz jakbyś miała jakąś mocna zagwozdkę:):):)????
-Oj bo czegoś szukam!!!! (Odpędza mnie jak natrętnego komara)
-A mogłabym wiedzieć czego???? Czy wolisz tak się tu bujać jeszcze godzinę???
-Oj kiedyś kupiliśmy takie picie dobre!!!! (Mizioł zaczyna miażdżyć mnie wzrokiem)
-Ale jakie???  (no heloł bo zaczynam wątpić czy dziś się dowiem)
-Oj z takimi kawałkami!!!! Takie w puszce!!!! No to takie!!!!!(tłumaczenie jak co najmniej dla wariata)
-Acha!!!! Jeżeli to takie to chyba tego nie ma!!!! Tak samo jak nigdzie nie było mąki kukurydzianej:):):)
Ogłosiłam zupełną, totalną kapitulację......niekiedy żeby zrozumieć 14-letnie dziecko.....trzeba mieć po prostu 14 lat:):):):)

A tak z drugiej beczki.....to tak jak wcześniej pisałam, niebawem Julia będzie brała udział w spocie dla DKMS.....zostałyśmy poproszone o napisanie wszystkiego od początku....było to niezbędne dla ludzi tworzących spot!!!!
Uwierzcie.....była to normalna droga przez mękę...........!!!!
Julia usiadła i pisała.....i pisała.....i pisała!!!!!
Wyszło tego 4 strony A4 zapisane drobnym maczkiem!!!!!
A głównym stwierdzeniem wyskakującym co chwilę było....."TAK BARDZO SIĘ BAŁAM"!!!!!!
A na końcu było takie zdanie.....cyt.: "Już myślałam, że się nie uda, ale w końcu jestem zdrowa"!!!!!
Serce podeszło mi do gardła.......okazuje się, że nie ważne ile masz lat w tej sytuacji każdy myśli to samo......i dziecko chorujące i rodzic razem cierpiący!!!!!
Ja musiałam to wszystko skleić w jedną, składnie i ładnie brzmiącą całość.......i wiecie co.........ja niektórych rzeczy....dat w ogóle nie byłam w stanie sobie przypomnieć!!!!!!!!!!! Tak mocno to zaczęłam wyrzucać z głowy, tak bardzo chciałam zapomnieć..........nie pamiętać!!!!!!!
Takie powroty wiele kosztują i są mega ciężkie!!!!!!

P.S.: Kotek dziękuję, że wtedy dzielnie przy mnie trwałeś:):):)

P.S.2: Czy Wy to jeszcze czytacie????:):):) Buziak:)

piątek, 22 lutego 2013

O prężnych planach i dziwnych aptekach:):):)

Dzień jak co dzień....budzisz się zrywana (no dobrze przesadzam) zwlekana o 7 rano z łózka.............czujesz piekielną niemoc.....Twoja głowa nijak nie chce utrzymać się w pionie.....w uszach szum......w gardle stado atakujących żyletek......w kościach ból.....łazi po kręgosłupie i kopie w każdy krąg..............nie no jeszcze mi grypy było trzeba do zestawu.....SUPER!!!!!!!!!!!
Trzeba się mobilizować........łykam gripex i próbuje przekonać moje ciało, że da raęe:):):)
W końcu już tyle człowiek się namozolił ze wszystkim że byle grypie wstyd byłoby się poddać...
Wsiadam w bolid zwany "Madzią" i ruszam do aptek uzupełniać zapasy.......
I tu spotyka mnie gigantyczna niespodzianka.........ja na prawdę przyciągam dziwne sytuacje.......niczym magnes......
Wchodzę do apteki:
-Dzień Dobry poproszę Fervex.
-Nie ma!!! (odpowiada Pani, która nijak nie jest zadowolona, że śmiałam w ogóle przyjść)
Na co ja idę w zaparte:
-To proszę teraflu.
-Nie ma!!!! (Pani jest najwyraźniej coraz bardziej rozsierdzona moimi wymaganiami)
-To może aspiryna do rozpuszczania???? (pytam powoli już dając za wygraną)
-Przecież mówię, że nie ma!!!!! (prawie rzucając we mnie gromami)
Nie no super gdzie ja jestem.....cofnęłam się w czasie do czasów dr Quinn i są tylko bańki i pijawki????
No przepraszam bardzo, ale poczułam się jakbym w aptece pytała o pieczywo:):):):):)
Pełna rezygnacji i zdumienia biorę kolejny listek gripexu (cud że chociaż to było) wychodzę z apteki, gdzie na półkach rządzi ocet i musztarda:):):):):)
The winner is PANI FARMACEUTKA:):):):)

Dziś kolejny dzień pod nazwą "Mamo źle się czuję":(:(:(:(
Budzę Julię do szkoły.....okazuje się że jakiś zarazek brzuszny powoduje brak chęci ruszenia się mej dzieciny.....:):):):)
-Czy ja mogę nie iść do szkoły?????
Nie wiem czy symuluje ze względu na chęć poobijania się.....czy też rzeczywiście coś próbuje nią zawładnąć......
Daje jej nurofen i dziecię zasypia.......
Ale tak na wszelki wypadek bardzo proszę niechaj to będzie symulacja:):):):)
KOMUNIKAT DO WSZYSTKICH ZARAZKÓW:
"Niniejszym ogłaszam zakaz wstępu do mojego domu i do naszych organizmów!!!! Wszelkie próby wtargnięcia na zakazany teren będą traktowane niczym zamach stanu!!!!! Wówczas będziemy zmuszeni do rozpoczęcia intensywnej walki celem zniszczenia wroga!!!!!"

A a'propos prężnych planów.....
Niebawem Julia jako naczelny człek wspierający rękami, nogami i serduchem DKMS będzie brała udział w spocie......szczegółów jeszcze nie znamy, ale po moim pytaniu:
-Julia jest propozycja, żebyś wystąpiła w spocie dla fundacji DKMS....zgodziła byś się????
-Pewnie!!!!! (odpowiada bez cienia namysłu i wątpliwości mój mały Mizioł)
Królowa jest niesamowita.....chyba zrobiłaby bardzo wiele albo jeszcze więcej, żeby tylko komuś pomóc.............


niedziela, 17 lutego 2013

A czy Wy wierzycie......:)????





Oświadczam wszem i wobec, że JA, ONA i ON jesteśmy na etapie HURTU, FARBEN LEHRE i tego co zwie się buntem, ale chyba w baaardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu::):):):)
Buntujemy się przeciwko nudzie, rutynie, zespołowi Wekend, salcesonowi i zimie:):):):)
Miziołkowa się buntuje znaczy ma się dobrze, łapią co pewien czas jakieś drobne infekcje......czasami przypałęta się zarazek katar ze swoimi przyjaciółmi kaszlem i chrypą......ale cały czas idziemy w stronę słońca:):):):)
Jakieś małe kontrole co 3 miesiące, sprowadzające się do pobrań krwi, na całe szczęście nie spędza to już nam snu z powiek, trochę poważą, pomierzą, tu zajrzą, tam spojrzą i odsyłają do domku......
Dziecko rośnie, albo można nawet użyć śmiałego stwierdzenia dorasta............miło na to patrzeć z boku i dziękować za każdą chwilę..............
Choć czasami się zastanawiam ile ja jeszcze wytrzymam tych słownych starć dorastającej pannicy ze mną "starym tetrykiem":):):)
Od słowa do słowa wywiązują się niekiedy takie burze, że aż iskrzy...........ale może dzięki temu tyle tej zdrowej krwi krąży:):):):)
Panienka jest na etapie:
-Mamo co mam założyć???? Jak mam się uczesać???? Na jaki kolor pomalować paznokcie????
Oczywiście pytania są chyba raczej "pro forma", bo i tak cokolwiek nie powiem i tak moje CUDO i tak będzie odmiennego zdania:):):):):)
Czy się cieszę?????
Pewnie!!!! W końcu nie po to dano nam mózgi, żeby z nich nie korzystać i nie mieć swojego zdania:):)
A że dziecko zaczyna się lubować w punk rocku to własne i odmienne zdanie jest jak najbardziej na miejscu:):):)



A tak na marginesie to trzymajcie kciuki za to, żeby doszło do skutku spotkanie Julii z dawczynią w maju mijają 2 lata......niech się ziści..........byłaby moc:):):):)


P.S.: Strasznie....okrutnie dziś identyfikuję się ze słowami HURTU...........gdzieś we mnie drzemie uśpiona dusza buntownika........I TEŻ NIE WIERZĘ W CZARY MARY (niektórzy będą wiedzieli co autor miał na myśli):):):):)
Nie zmienia to faktu, że jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni:):):):)
Mam nadzieję, że choć troszkę ukoiłam duszyczki tych co nakrzyczeli na mnie w e-mail'ach.......chylę głowę i sypię popiołem...........wiem, że powinno być częściej:):):):)
Monia czekam na e-mail o co chodzi z potworem............jeśli mogę jakoś pomóc........koniecznie wysyłaj znaki dymne proszę.....buziaki for You i dla Emi:)

Obiecuję być w częstszym kontakcie:)
Wasza na wieki walcząca z wiatrakami, BIAŁĄ i życiem.....JA:)